GDAŃSK | Srebro za hiszpańską sól – nieudana przygoda bałtyckiego portu z Półwyspem Iberyjskim

Na początku XVII wieku Gdańsk próbował szczęścia na Atlantyku, eksportując zboże i bursztyn do Hiszpanii, a przywożąc sól. Początkowy sukces szybko przerwała przewaga Holendrów i hiszpańskie cła. W efekcie miasto porzuciło oceaniczne ambicje, wybierając b
GDAŃSK | Srebro za hiszpańską sól – nieudana przygoda bałtyckiego portu z Półwyspem Iberyjskim

Nadzieje i przeszkody atlantyckiej ekspansji Gdańska 

W drugiej połowie XVI wieku nadmotławski port przeżywał okres niezwykle szybkiego rozwoju handlu. Korzystna koniunktura i zapotrzebowanie na północne towary zbiegły się z powstaniem niderlandzkim, które na długie lata zaburzyło tradycyjne szlaki hiszpańskiego handlu. Blokada wymiany z Niderlandami stworzyła szansę dla miast bałtyckich, które mogły spróbować wejść w lukę i nawiązać kontakty z portami Półwyspu Iberyjskiego. Gdańsk znalazł się wśród tych, którzy próbowali wykorzystać sytuację. 

Jednak warunki żeglugi szybko okazały się trudne. W 1589 roku Francis Drake zagarnął flotę sześćdziesięciu statków hanzeatyckich, w tym co najmniej trzech należących do gdańszczan, a towary kupców znad Motławy znajdowały się także na kilkunastu innych jednostkach. Straty oszacowano na dwieście tysięcy złotych polskich, choć kwota ta mogła być zawyżona. Tak dramatyczne wydarzenie unaoczniło skalę zagrożeń, z jakimi wiązał się handel z Hiszpanią. Na dodatek władze hiszpańskie stosowały zaporowe stawki celne, które w 1602 roku sięgały trzydziestu procent wartości towaru. 

Kolejnym utrudnieniem były działania Republiki Zjednoczonych Prowincji. W 1598 roku ogłoszono blokadę Hiszpanii i rozkaz chwytania statków przewożących podejrzane ładunki. Jeszcze większe znaczenie miał rok 1605, kiedy wprowadzono zakaz żeglugi do portów hiszpańskich, a kilka miesięcy później odnowiono zakaz wywozu zboża. Były to ciosy wymierzone w hiszpańską gospodarkę, ale rykoszetem uderzały również w Gdańsk, który nie mógł swobodnie korzystać ze swoich możliwości handlowych. 

Do trudności politycznych i ekonomicznych dochodziły szykany władz i urzędników oraz niebezpieczeństwa ze strony kaprów, zwłaszcza dunkierczyków. Konfiskaty towarów i statków sprawiały, że ryzyko było wpisane w każdą wyprawę. Mimo tego gdańscy kupcy podejmowali próby dotarcia do rynków iberyjskich, widząc w nich możliwość wysokich zysków. Ich przedsięwzięcia od początku obciążone były jednak niepewnością. W relacjach z Iberią wielkie nadzieje zawsze spotykały się z równie wielkimi przeszkodami, a każdy rejs mógł przynieść nie tylko zysk, ale też stratę lub całkowitą klęskę. 

Hiszpańska kolekta – okno na gdański handel 

Na początku XVII wieku Hanza uchwaliła pobór tzw. hiszpańskiej kolekty, którą Gdańsk wprowadził jesienią 1606 roku. Opłata dotyczyła obrotów z całym Półwyspem Iberyjskim i była pobierana m.in. od każdego łaszta pojemności statku oraz od wartości przewożonych towarów. Dzięki temu powstawały księgi, które do dziś stanowią jedno z najważniejszych źródeł wiedzy o gdańskim handlu. To, co wówczas było tylko narzędziem fiskalnym, po czterech stuleciach pozwala nam dokładnie zajrzeć do wnętrza ładowni. 

Rejestry kolekty nie były lakoniczne. Zawierały daty wejścia i wyjścia statku z portu, nazwisko i miasto szypra, a także pojemność jednostki w łasztach. Kluczową część stanowiła szczegółowa specyfikacja przewożonych towarów: zapisywano ich ilości i wartości, liczone według cen hurtowych obowiązujących w Gdańsku. W latach 1607–1609 dokumenty były jeszcze dokładniejsze – obok danych o statku i ładunku pojawiały się często także nazwiska właścicieli towarów. Dzięki temu można uchwycić, którzy kupcy dominowali, a którzy pojawiali się jedynie epizodycznie. 

Całość materiału obejmuje lata 1606–1621, lecz pierwszy rok jest niepełny i z tego względu został wyłączony z obliczeń. Warto zauważyć, że rejestry nie są absolutnie kompletne, dlatego w wielu zestawieniach podawane są jedynie wartości minimalne. Przykładowo w wywozie z 1607 roku odnotowano „minimum 67 934 złp”, co pokazuje, że rzeczywista wartość handlu mogła być wyższa. Takie zapisy dają jednak wyjątkową możliwość precyzyjnego porównania poszczególnych lat i obserwowania zmian w strukturze obrotów.

Hiszpańska kolekta to nie tylko urzędowe notatki, ale zwierciadło handlu gdańskiego z Iberią. Pozwala prześledzić rytm wypraw i strukturę ładunków, uchwycić okresy wzrostu i załamania. Dzięki niej widać zarówno skalę eksportu zboża, drewna czy metali, jak i obraz importu zdominowanego przez sól. Choć nie wszystkie szczegóły zostały odnotowane, to właśnie ten rejestr sprawił, że historia gdańskiej próby atlantyckiej przetrwała w tak wyrazistej formie, pozostawiając ślad liczbowy i personalny każdej wyprawy. 

Rzeczpospolita na przełomie XVI i XVII wieku | Mapa historyczna stylizowana

  

 

Sól za zboże – nierówny bilans wymiany 

W handlu z Półwyspem Iberyjskim gdański eksport miał charakter różnorodny, ale jego podstawą pozostawało zboże – przede wszystkim żyto i pszenica. Towarzyszyły mu inne płody rolne, a także różne gatunki klepki, maszty i dyle oraz plansony dębowe. W grupie artykułów leśnych pojawiał się wosk, nieznaczne ilości smoły oraz skóry i futra. Istotną część obrotów stanowiły także metale oraz wyroby przemysłowe i półfabrykaty. Na liście można znaleźć zarówno towary masowe, jak i drobne elementy wyposażenia, co pokazuje szerokie spektrum gdańskiego eksportu. 

Wśród bardziej szczegółowych pozycji znajdowały się proch, flaszki i puzdra, talerze, szufle, skrzynie, tkaniny (płótno, sukno, bombasyn) oraz przędza. Ważną rolę odgrywały wyroby skórzane: kordyban, zamszowe kołnierze, a zwłaszcza rzemienie. Do tego dochodziły stal i blacha, a także bursztyn – zarówno surowy, jak i toczony. W rejestrach pojawiały się nawet tak proste towary jak chleb, ser i piwo, stanowiące uzupełnienie większych transportów. 

Na tle tego bogatego i zróżnicowanego eksportu import jawił się jako znacznie uboższy. Sól była podstawowym i niemal nieodłącznym ładunkiem powrotnym. Oprócz niej pojawiały się jedynie owoce i przyprawy: pomarańcze, cytryny, figi, rodzynki, a także pieprz, imbir, anyżek, cynamon, uzupełniane czasem przez cukier, ocet i słodycze. Wina sprowadzano okazjonalnie, w niewielkich ilościach – w dokumentach wymieniane są m.in. sekt, bastart i alekant. Sporadycznie trafiały do Gdańska także derki hiszpańskie, skrzynie oraz barwniki, korek i ałun. 

Sól odgrywała rolę szczególną: była traktowana jako najbezpieczniejsza forma przewozu ekwiwalentu, a zarazem pełniła funkcję balastu. Jednocześnie jej sprzedaż w Gdańsku sprawiała trudności i wielokrotnie pociągała za sobą duże straty. W 1610 roku cena soli spadła z 18 do 16 złp za łaszt, co boleśnie odczuli kupcy. W latach 1616–1620 nie zanotowano w ogóle importu tego towaru, a w całym okresie 1607–1621 wpisano w rejestrach 8903 łasztów, 87 beczek, o wartości 153 513 złp. To liczby, które pokazują, jak istotny i problematyczny był ten towar dla bilansu gdańsko-iberyjskiej wymiany.

Zestawienie to prowadzi do jednoznacznego wniosku: w zamian za różnorodne i wartościowe towary wysyłane z Gdańska na południe, do portu wracały przede wszystkim ładownie wypełnione solą. Ten nierówny bilans wymiany, w którym sól była zarówno gwarancją bezpieczeństwa, jak i źródłem strat, najlepiej obrazuje, dlaczego przygoda Gdańska z handlem iberyjskim okazała się przedsięwzięciem tak trudnym i niewdzięcznym. 

Gdańscy gracze na iberyjskim szlaku 

W historii gdańskiego handlu z Półwyspem Iberyjskim nie brakowało ludzi, którzy podejmowali ryzykowne próby zdobycia południowych rynków. Najważniejszą postacią był Hans Schenck, który w 1607 roku odpowiadał za 43% całego eksportu z Gdańska do Iberii. Wartość jego wywozu wyniosła minimum 67 934 złp, co stawia go na pierwszym miejscu wśród kupców zaangażowanych w ten kierunek handlu. Obok niego działali także Paul Dameraw, Dawid Gronow i Berent von Schoten, utrzymując się w czołówce najaktywniejszych. 

W źródłach znajdują się również nazwiska cudzoziemców. Wśród nich pojawiali się Holendrzy, jak Reyer Claussen, Brabanczyk W. Boge czy Hamburczyk P. Junckersen. Odnotowano także obecność Anglików i Duńczyków. Mimo tego zdecydowana większość obrotów należała do gdańszczan – 75–80% eksportu pozostawało w rękach miejscowych kupców. Pokazuje to, że choć rynek iberyjski miał charakter międzynarodowy, to dominacja Gdańska w obrotach była wyraźna. 

Równie istotna była kwestia statków. W większości lat ponad 80% pojemności przewozowej stanowiły jednostki gdańskie. Wyjątkowe były jedynie lata 1608 i 1609, gdy udział obcych statków wyraźnie wzrósł. Dane te wskazują, że miejscowi kupcy w dużej mierze polegali na własnej żegludze, co miało znaczenie dla utrzymania ich pozycji w wymianie z Iberią. 

Kupcy starali się jednocześnie ograniczać ryzyko strat. Powszechną praktyką było dzielenie ładunków między kilku właścicieli, aby ewentualna utrata statku nie oznaczała całkowitej ruiny dla jednej osoby. Często zdarzało się też, że ten sam kupiec wysyłał kilka statków w ciągu roku – tak działali m.in. Schenck czy Dameraw. Pozwalało to nie tylko zwiększyć szansę na zysk, ale też rozłożyć zagrożenia związane z żeglugą na niepewnych wodach atlantyckich. 

Codzienność handlu gdańskiego z południem Europy to była gra wysokiego ryzyka. Wymagała wielkich kapitałów, śmiałości i ostrożności jednocześnie. Liczby i nazwiska pokazują jasno, że choć obcy kupcy i statki odgrywali pewną rolę, to właśnie gdańszczanie stanowili trzon przedsięwzięcia, podejmując wysiłek, który miał im otworzyć drogę ku iberyjskim bogactwom – nawet jeśli na każdym etapie musieli liczyć się z groźbą strat. 

 Województwo pomorskie w XVI w.| Mapa historyczna

 

Atlantycki sen Gdańska, który skończył się rozczarowaniem 

Rok 1607 przyniósł gdańskim kupcom największe nadzieje na trwałe wejście w handel atlantycki. To wtedy obroty osiągnęły swoje maksimum, a Hans Schenck zgromadził niemal połowę całego eksportu do Iberii. Jednak już kilka lat później sytuacja zaczęła się gwałtownie zmieniać. Po 1611 roku wymiana spadła do około jednej czwartej poziomu z czasów świetności, a w 1620 roku ruch na trasie zupełnie zamarł. Krótka epoka wielkich oczekiwań skończyła się szybciej, niż przewidywano. 

Głównym powodem tego załamania była konkurencja niderlandzka. Zawarty w latach 1609–1621 rozejm między Hiszpanią a Zjednoczonymi Prowincjami umożliwił wznowienie legalnych obrotów, a tym samym powrót Holendrów na rynek iberyjski. Dysponowali oni tańszymi frachtami, doskonałą flotą oraz kapitałem wielokrotnie większym od tego, jakim rozporządzali gdańszczanie. Potrafili nawet prowadzić spekulacje zapasami zboża, co czyniło ich niemal niepokonanymi w tej rywalizacji. 

Sytuację dodatkowo pogarszała polityka celna Hiszpanii, która nakładała na kupców obce bardzo wysokie cła, sięgające nawet 30% wartości towaru. W efekcie zyski gdańskich statków topniały, a każda wyprawa stawała się coraz bardziej ryzykowna. Próba trwałej ekspansji, podjęta w atmosferze niepewności politycznej i gospodarczej, nie mogła się udać. Choć w latach 1622–1624 odnotowano krótkie ożywienie, a według Simsona w 1624 roku zarejestrowano nawet 46 statków, nie był to sygnał powrotu do dawnej skali obrotów. Późniejsze lata przyniosły jedynie pojedyncze zawinięcia do portugalskich portów, np. Faro w 1627, 1629 i 1631 roku. 

Jeśli spojrzeć na cały okres, bilans był jednostronny. Eksport stale przewyższał import, ale nie przekładało się to na trwałe zyski. Kupcy gdańscy dostarczali południu Europy zboże, drewno czy metale, a w zamian przywozili głównie sól, której sprzedaż niosła ze sobą duże trudności i straty. Ostateczna ocena tego przedsięwzięcia była jednoznaczna – handel atlantycki zakończył się fiaskiem. 

W drugiej ćwierci XVII wieku Gdańsk porzucił marzenia o samodzielnym udziale w atlantyckim handlu. Zamiast tego port przestawił się na „wymianę pasywną”, czyli pośrednictwo we własnym porcie, czerpiąc zyski nie z ryzykownych rejsów oceanicznych, lecz z obsługi tranzytu i handlu innych nacji. Marzenie o Atlantyku pozostało epizodem, który dowiódł, że nawet największy port Bałtyku miał swoje granice ekspansji. 

Na podstawie:
Bogucka, M., 1969, Handel Gdańska z Półwyspem Iberyjskim w pierwszej połowie XVII wieku
Pelc, J., 1958, Handel gdański w pierwszej połowie XVII wieku
Małowist, M., 1947, Wschód a Zachód Europy w XIII–XVI wieku. Konfrontacja struktur gospodarczych
Samsonowicz, H., 1960, Badania nad handlem hanzeatyckim w Polsce późnośredniowiecznej
Wyrozumski, J., 1962, Dzieje Polski do roku 1505
Rörig, H., 1933, Studien zur Geschichte des hansischen Spanienhandels
Simson, R. C., 1904, Der Danziger Getreidehandel im 16. und 17. Jahrhundert
Warschauer, A., 1899, Geschichte des Danziger Getreidehandels bis 1700

 

Zobacz najnowsze mapy