W XVII wieku Tykocin został spustoszony przez wojny, zarazy i pożar z 1672 roku. Rejestr z 1661 roku ukazał dramat – jedynie 52 domy płaciły podatki, a aż 463 stały puste. Odbudowa była powolna, lecz od 1673 roku pojawiły się oznaki ożywienia, szczególnie
Twierdza, która wysysała miasto
Pierwsze lata drugiej połowy XVII wieku były dla Tykocina czasem dramatycznych doświadczeń. Położenie miasta przy ważnym trakcie łączącym Wielkie Księstwo Litewskie z Koroną czyniło z niego miejsce strategiczne, ale zarazem narażone na bezustanne przemarsze wojsk. Dla mieszczan oznaczało to ciągłe dostawy żywności, furażu i kwater dla kolejnych oddziałów, które nie pytały o zgodę – po prostu brały, co było potrzebne. Kiedy w grudniu 1655 roku do Tykocina weszli żołnierze radziwiłłowscy, pozostawili po sobie miasto zrujnowane i ograbione z inwentarza. Zarekwirowano 53 krowy i jałówki, 337 świń, 168 owiec, 19 koni i 67 wołów, co przełożyło się na straty oszacowane na ponad 13 tysięcy złotych. Dla lokalnej społeczności była to suma astronomiczna, oznaczająca ruiny gospodarstw i utratę podstaw bytu.
Rok później sytuacja nie poprawiła się. W latach 1656–1657 wojska próbowały opanować kolejne punkty umocnione: Alumnat, spichlerz z wałem, klasztor bernardynów i wreszcie samą twierdzę. Każdy z tych epizodów oznaczał walki, pożary i kolejne obciążenia dla mieszkańców. Zamiast rozwijać handel i rzemiosło, miasto stawało się areną bitew i grabieży. Utrzymanie garnizonu nie było dumą ani zaszczytem, lecz ciężarem, który wciągał w spiralę nędzy. Gdy w 1657 roku do Tykocina weszły oddziały brandenburskie, mieszczanie musieli znowu znosić kolejną okupację. Garnizon ten opuścił miasto dopiero po podpisaniu układu welawskiego, zostawiając po sobie tylko wyczerpaną ludność i zgliszcza.
Największy cios spadł jednak na Tykocin na początku 1660 roku, gdy na Podlasie wtargnęły wojska moskiewskie pod dowództwem Iwana Chowańskiego. Grabieże i zniszczenia dopełniły dzieła zrujnowania miasta. Po tych doświadczeniach mówiono, że skala zniszczeń i zubożenia była trudna do wyobrażenia. Miasto, które niegdyś tętniło życiem, stało się cieniem samego siebie. Tam, gdzie jeszcze niedawno rozwijały się rzemiosła i kwitł handel, pozostały tylko puste place i spalona zabudowa. Obowiązek utrzymywania garnizonu i przemarsze wojsk zamieniły Tykocin w miejsce, gdzie każda kolejna fala żołnierzy oznaczała jeszcze głębszą ruinę.
Nic dziwnego, że w 1659 roku, zaledwie kilka lat po pierwszych grabieżach, społeczność Tykocina zwróciła się do króla z dramatyczną prośbą o ulgi podatkowe. Ludzie otwarcie przyznawali, że są zbyt ubodzy, aby sprostać ciężarom nakładanym na nich przez państwo. Był to obraz miasta nie tylko spustoszonego materialnie, ale i psychicznie złamanego – gdzie mieszkańcy tracili nadzieję, że kiedykolwiek uda się podźwignąć z klęski. Władze królewskie mogły na chwilę odciążyć mieszczan, lecz nie były w stanie zmienić położenia Tykocina, który nadal pozostawał na trasie wojskowych marszów i pod murem wymagającej utrzymania twierdzy.
Tykocin połowy XVII wieku jawi się więc jako przykład miejsca, gdzie strategiczne znaczenie zamieniło się w przekleństwo. Twierdza, zamiast chronić miasto, stawała się źródłem jego upadku, a każdy kolejny garnizon czy obcy oddział oznaczał dla mieszczan kolejne obciążenia, rekwizycje i podatki. W oczach ludzi żyjących w cieniu murów obronnych nie była symbolem siły, lecz ciężarem, który wysysał z nich resztki zasobów i nadziei.
Tykocin w połowie XVII wieku stał się ofiarą własnego strategicznego położenia. Miasto leżące na trakcie między Koroną a Litwą było nieustannie plądrowane przez wojska – radziwiłłowskie, brandenburskie czy moskiewskie. Rekwizycje i grabieże doprowadziły do ruiny gospodarstwa, a obowiązek utrzymywania garnizonu stał się nie do udźwignięcia. W 1659 roku mieszczanie błagali króla o ulgi podatkowe, świadcząc o zubożeniu i desperacji. Twierdza zamiast chronić – pogłębiała upadek miasta.
Kto naprawdę żył za murami twierdzy?
W drugiej połowie XVII wieku Tykocin zyskał szczególne znaczenie jako miejsce, gdzie garnizon i cywilni mieszkańcy współtworzyli zamkniętą, ale zróżnicowaną wspólnotę. W 1673 roku ekonom Maciej Pniewski mieszkał wraz z żoną w domu skarbowym na terenie twierdzy. Jego obecność pokazuje, że oprócz żołnierzy w murach zamku funkcjonowały także osoby odpowiedzialne za kwestie administracyjne i gospodarcze, które spajały codzienne życie załogi z obowiązkami wobec państwa.
Załoga liczyła wówczas dwudziestu żołnierzy pod dowództwem chorążego Adama Jurowskiego. Spośród nich aż jedenastu miało przy sobie żony, co świadczy o tym, że twierdza nie była jedynie miejscem służby, ale również codziennego życia rodzinnego. Poza tym w jej obrębie mieszkało jeszcze siedemnaście osób niezwiązanych bezpośrednio z wojskiem. Wszystko to tworzyło wspólną przestrzeń, w której służba wojskowa i życie cywilne funkcjonowały obok siebie, wzajemnie się przenikając.
Łącznie w twierdzy odnotowano pięćdziesięciu podatników. Do tego dochodził osobny zapis o „domu zamkowym”, gdzie mieszkało siedmiu plebejuszy. Dane te pokazują, że nawet w obrębie zamku znajdowali się nie tylko żołnierze i ich rodziny, ale również przedstawiciele niższych warstw społecznych, co potwierdza wielowarstwowy charakter życia w Tykocinie w tym czasie.
Rejestry z 1673 roku odnotowały także istotne wyłączenia: nie liczono ośmiu bernardynów, siedemnastu mieszkańców Alumnatu ani dwunastu weteranów. Mimo tych wyłączeń, burmistrz Tomasz Pokrasa opłacił 705 osób. Razem z dodatkowymi zapisami liczba podatników w mieście sięgnęła 742, a doliczając twierdzę – 792 osoby. Te dane pokazują dokładnie, jak duży odsetek ludności Tykocina był związany z garnizonem i jego zapleczem.
Takie liczby nie są jedynie statystyką. To obraz miasta, które żyło rytmem wyznaczanym zarówno przez codzienną służbę wojskową, jak i sprawy rodzinne oraz administracyjne. Tykocin w 1673 roku jawi się jako miejsce, gdzie granica między garnizonem a społecznością cywilną była wyjątkowo płynna. Twierdza nie była wyłącznie punktem strategicznym – była także domem dla dziesiątek ludzi, którzy wspólnie tworzyli jego historię.
Rzeczpospolita na przełomie XVI i XVII wieku | Mapa historyczna stylizowana
Społeczność i twierdza Tykocina w rejestrach podatkowych XVII wieku
Rok 1674 ukazuje Tykocin w szczegółowych zapisach podatkowych. W mieście podatki płaciło 492 chrześcijan, przy czym nie liczono mieszkańców Alumnatu ani plebanii. Osobno zapisano 225 Żydów, co pokazuje ich dużą liczebność w strukturze miasta. Rejestry odnotowały także 92 osoby określone jako „ludzie luźni”, stanowiące wyraźną kategorię w spisie. Obecność tak dużej liczby osób z różnych grup podkreślała złożoność społeczności miejskiej.
W dokumentach pojawił się pleban Franciszek Wołczyński wraz z dziewięcioma osobami mieszkającymi na gruntach kościelnych. Ważne miejsce zajmował także szpital żołnierski, w którym mieszkało 14 plebejuszy oraz co najmniej 12 weteranów. Zestawienie tych grup pokazuje, że oprócz ludności mieszczańskiej w rejestrach wyróżniano również duchowieństwo i osoby związane z instytucjami opiekuńczymi.
Życie toczyło się także w twierdzy. W jej obrębie mieszkał Krzysztof Stanisław Mokrzycki wraz z trzema szlachcicami. Nadal obecny był tam ekonom Maciej Pniewski, który mieszkał z żoną. W jego służbie znajdowało się czterech szlachciców i trzydziestu pięciu plebejuszy. Liczebność załogi ustalono tak samo jak w roku poprzednim, czyli 20 żołnierzy i 11 żon, co zapewniało ciągłość stanu garnizonu.
Łącznie w twierdzy zapisano 76 podatników. W mieście podsumowanie wykazało 742 osoby, a w zestawieniu całkowitym – miasto i twierdza – liczba podatników wyniosła około 950. Przeliczenie tej grupy pozwalało szacować populację Tykocina na 1570–1730 osób. To dane, które ukazują skalę i strukturę demograficzną miasta u progu drugiej połowy XVII wieku.
Miasto i twierdza w liczbach – krytyczne spojrzenie na rejestr Tykocina z 1676 rok
Rok 1676 przyniósł kolejny rejestr podatkowy Tykocina. Odnotowano w nim 606 podatników, czyli znacznie mniej niż dwa lata wcześniej. W zestawieniu znalazło się 356 chrześcijan, 203 Żydów oraz 47 chrześcijańskich sług Żydów. Tak precyzyjne liczby ukazywały strukturę mieszkańców, ale drastyczny spadek w porównaniu z 1674 rokiem sprawił, że już wówczas zwracano uwagę na wiarygodność tego zestawienia.
Na kartach rejestru zapisano także obecność proboszcza Michała Wołczyńskiego, który mieszkał na gruntach parafii i folwarku Popowlany wraz z 42 osobami. W twierdzy natomiast ujęto burgrabiego Wawrzyńca Boryńskiego z żoną, co wskazuje na istnienie osobnego centrum administracyjnego związanego z zamkiem. Te zapisy pokazują, że zarówno duchowieństwo, jak i urzędnicy zamkowi byli częścią miejskiego życia.
Obsada wojskowa przedstawiała się następująco: w służbie twierdzy zapisano 11 plebejuszy i 34 żołnierzy. W porównaniu z poprzednimi rejestrami była to liczba niższa, co wzmacniało przekonanie, że dane z 1676 roku nie obejmują wszystkich mieszkańców. W samym mieście również odnotowano wyraźne zmniejszenie liczby podatników, co sugerowało, że rejestr mógł być niekompletny.
Źródła wskazują, że spadki liczby podatników w tym czasie występowały także w innych miejscowościach regionu. Dlatego zestawienie z 1676 roku traktowane jest z dużą ostrożnością. Podawane dane są szczegółowe, lecz ich interpretacja wymaga uwzględnienia kontekstu i porównań z innymi latami.
Podsumowując, rejestr z 1676 roku daje obraz Tykocina, w którym zapisano wyraźnie mniej mieszkańców niż wcześniej. Wnioski z tego roku uznano za mało wiarygodne, a liczby – choć zachowane – nie mogą być traktowane jako pełne odzwierciedlenie rzeczywistości. To przykład, jak XVII-wieczne rejestry wymagały krytycznego spojrzenia i nie zawsze dawały odpowiedź na pytanie o rzeczywisty stan miasta i twierdzy.
Rejestry podatkowe Tykocina z lat 1674 i 1676 ukazują złożoność społeczności miejskiej oraz rolę twierdzy w jej strukturze. W 1674 roku zapisano ok. 950 podatników, co pozwala szacować populację na 1,6–1,7 tys. osób. Uwzględniono chrześcijan, Żydów, ludzi luźnych, duchowieństwo, weteranów i garnizon. Dwa lata później liczba podatników spadła do 606, co budziło wątpliwości co do kompletności spisu i ukazało ograniczoną wiarygodność takich źródeł.
Rejestr z 1662 roku wykazał 547 podatników oraz 12 weteranów dla miasta i zamku. W tym samym spisie odnotowano także 31 osób z kategorii piwowarów, winników i dziewek żydowskich, co wskazuje na szczegółowe rozróżnienie grup społecznych. Dane te stanowiły punkt odniesienia dla kolejnych lat, w których liczby mieszkańców i podatników ulegały zmianom.
W 1673 roku rejestr odnotował 705 osób, do których dodano bernardynów i mieszkańców Alumnatu, co dało razem 742 podatników w mieście. „Dom zamkowy” z 7 plebejuszami nie został wliczony do tej liczby, ponieważ znajdował się na terenie twierdzy. Po dodaniu podatników związanych z zamkiem całkowita liczba osiągnęła 792 osoby. Ten przykład dobrze pokazuje, jak oddzielne traktowanie mieszkańców twierdzy wpływało na wynik końcowy.
Rok później, w 1674, suma podatników dla miasta i twierdzy sięgnęła około 950 osób. Z kolei rejestr z 1675 roku, zachowany w kopii, podał 772 osoby, w tym 455 chrześcijan, 225 Żydów i 92 włóczęgów. Liczbę tę uznano za zaniżoną, prawdopodobnie dlatego, że nie obejmowała twierdzy ani Alumnatu. Po dokonanej korekcie całość oszacowano na około 860 podatników.
Zestawienie pokazuje wyraźnie: w 1673 roku 792 podatników, w 1674 roku 950, a w 1675 roku około 860. Wzrosty, które pojawiały się po 1662 roku, nie zawsze oznaczały rzeczywisty przyrost obywateli, ponieważ istotny udział miała w nich kategoria określana jako „ludzie luźni”. Rejestry dokumentują więc nie tylko samą liczbę mieszkańców, ale też sposób, w jaki ich zapisywano, oraz to, jak obecność garnizonu zmieniała końcowy bilans miasta i twierdzy.
Na podstawie: Sierba, M., 2019, Demographic Situation of Tykocin in 1661–1676 Based on Tax Registers

