„...Najazd tatarski przeprowadzony jesienią 1648 roku z wykorzystaniem kontyngentów kozackich był jedna z największych operacji militarnych, której celem były ziemie Rzeczypospolitej na przestrzeni całego XVII stulecia. Mimo istnienia obszernej literatury przedmiotu dotyczącej powstania kozackiego pod wodza Bohdana Chmielnickiego, obraz tamtych wydarzeń jest w wielu aspektach wypaczony przez mity tworzone począwszy od XIX stulecia przez historiografie ukraińską i rosyjską, a później szczególnie radziecką (od końca lat 30. XX wieku). Historiografia radziecka obciążona ideologicznym balastem wręcz instrumentalnie i jednocześnie nazbyt idealistycznie oceniała postać Bohdana Chmielnickiego i skutki jego działań. Bardzo podobny i generalnie jednostronny obraz przełomowych wydarzeń z połowy XVII wieku dają przedstawiciele współczesnej postradzieckiej historiografia ukraińskiej, badający przeszłość zarówno w paradygmacie narodowo-państwowym jak i państwowo-narodowym...”.
„...Po opuszczeniu Mościsk oddziały kozackie zbliżały sie powoli do Przemyśla, zakładając obóz pod Medyką. W środę 4 listopada pod Przemyślem pojawiły sie pierwsze rozpoznawcze jednostki kozackie, które zostały zmuszone do odwrotu przez grupę uzbrojonych przedmieszczan. W wyniku tej pierwszej potyczki na Błoniu zginał jeden z Kozaków. Właśnie wtedy spalony został przez Kozaków młyn miejski stojący nad Wiarem i przyległy do niego budynek mieszkalny. Dowódcy kozaccy próbowali skłonić władze miejskie Przemyśla do przyjęcia opcji okupu w zamian za odstąpienie od miasta. Pułkownik białocerkiewski Iwan Hyrja i pułkownik nakazny czehryński Iwan Wolewacz w swoich listach pisanych z obozu pod Medyka obiecywali rajcom przemyskim, że miasto i jego majątek nie poniosą żadnego uszczerbku od wojsk kozackich pod warunkiem „nie bronienia chleba przez noc telko”. Władze miejskie Przemyśla jak najbardziej słusznie odrzuciły taką propozycje. Przyjecie jej było równoznaczne z wpuszczeniem oddziałów kozackich w obręb miasta i pozwoleniem na wybieranie żywności i innych dóbr. Było to niezwykle duże ryzyko dla władz miejskich i obywateli Przemyśla, grożące katastrofalnymi skutkami. Aby zwiększyć obronność miasta, władze Przemyśla podjęły decyzje o wyburzeniu 32 domów stojących za Brama Grodzka oraz o wycięciu 25 sadów i ogrodów usytuowanych na Przedmieściu...”.
„...W porównaniu do tatarskich misji zbrojnych, jakie miały miejsce na terytorium Rzeczypospolitej przed wybuchem powstania Chmielnickiego, najazd wojsk tatarsko-kozackich przeprowadzony jesienią 1648 roku był nową jakością, zarówno w sensie wojskowym, jak i politycznym. Wyprawa tatarsko-kozacka stanowiła wyzwanie, któremu nie potrafili sprostać ani ówcześni liderzy polityczni Rzeczypospolitej, ani najwyżsi dowódcy kierujący poczynaniami obronnymi wojsk koronnych. Efektem tego był znaczący spadek prestiżu Rzeczypospolitej i ogromne straty materialne i demograficzne na ponad 1/3 całego terytorium państwa polsko-litewskiego. Podkreślić należy, ze operacja tatarsko-kozacka na terenie Rusi Czerwonej w 1648 roku odbywała sie w bardzo sprzyjających warunkach dla wojsk sprzymierzonych...".
"...Można powiedzieć, ze ówczesne okoliczności polityczne, do których należały takie czynniki jak okres bezkrólewia, brak reakcji ze strony Porty z jednej strony i Moskwy z drugiej przeciwko współdziałaniu Kozaków z Tatarami, zapewniły niezwykle komfortowe warunki realizacji całej operacji. Jeszcze korzystniej niż uwarunkowania polityczne przedstawiały sie w trakcie przeprowadzania misji jej aspekty militarne. Przede wszystkim znakomicie funkcjonował sojusz tatarsko-kozacki, zarówno na płaszczyźnie politycznej, jak i w wymiarze wojskowym. Sprawne działanie tego sojuszu zapewniło też zdecydowana przewagę militarną sił tatarsko- kozackich podczas kampanii wiosennej i jesiennej 1648 roku nad armia koronna pozbawiona od czasu klęski pod Korsuniem obu hetmanów. Wszystkie te czynniki sprawiły, ze działania obronne sił polskich prowadzone były w skrajnie niekorzystnych warunkach, które możną porównać jedynie do tragicznych realiów jesieni 1672 roku, gdy Rzeczpospolita stała samotnie w obliczu przygniatającej przewagi armii osmańskiej i tatarskiej, posiłkowanych przez wojska kozackie hetmana Petra Doroszenki. Ale i wtedy Rzeczpospolita nie znajdowała się w stanie bezkrólewia, hetmani koronni znajdowali się przy wojsku koronnym, a nastroje wśród poddanych zamieszkujących tereny objęte walkami dalekie były od nastrojów buntu i rewolucyjnego wrzenia...”.